Beatyfikacja Ks. Jerzego Popiełuszki (6-06-2010), Śp. Ks. Jerzy Popiełuszko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beatyfikacja Ks. Jerzego Popiełuszki (6-06-
2010)
-- rozmowa z ojcem Gabrielem Bartoszewskim OFMCap
Kapłan, Żertwa, Ofiara
Rycerz Niepokalanej nr 6/2010, s. 164
6 czerwca 2010 r. - to data beatyfikacji sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki. Dlaczego
Kościół uznał, że jego śmierć była męczeństwem za wiarę, a nie polityczną rozgrywką -
wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją o. Gabriel Bartoszewski.
Rozmowa z o. Gabrielem Bartoszewskim.
- Ojcze Gabrielu, jaką funkcję pełnił Ojciec w procesie beatyfikacyjnym ks.
Jerzego Popiełuszki?
- W procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki, który się rozpoczął 8 lutego 1997
r., pełniłem funkcję promotora sprawiedliwości, na etapie diecezjalnym. Po przekazaniu akt
procesu do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zostałem współpracownikiem postulatora
procesu ks. Tomasza Kaczmarka. Jako współpracownik podejmowałem różne zadania, które
trzeba było wykonać podczas prac nad pisaniem "Pozycji" o męczeństwie.
- Jest to pierwszy proces beatyfikacyjny w historii Polski, który dotyczy
męczennika z okresu komunizmu. Jakie to ma znaczenie i czy możemy spodziewać
się też podobnych?
- Niewątpliwie ks. Jerzy Popiełuszko jest męczennikiem okresu panowania systemu
ateistycznego, totalitarnego, komunistycznego. Kiedy został zamordowany, opinia publiczna
od razu uznała ks. Jerzego za męczennika. Parę dni po pogrzebie, który odbył się 3
listopada 1984 r., zaczęły napływać do Księdza Prymasa listy proszące o rozpoczęcie
procesu beatyfikacyjnego. W następnych latach te prośby, często wręcz nalegania, się
powtarzały.
Ponadto, bezpośrednio po zakończeniu uroczystości pogrzebowych, do grobu ustawiła się
ogromna kolejka. Ludzie czekali godzinami, żeby dojść do grobu, popatrzeć i pomodlić się.
To nie był tylko jeden dzień. Obliczono, że już ok. 18 milionów ludzi nawiedziło grób ks.
Jerzego. Dla wiernych ta śmierć była oczywistym męczeństwem z motywów religijnych.
On zginął jako kapłan. Dlatego ks. Prymas zwrócił się do Kongregacji o zarejestrowanie
procesu ks. Popiełuszki z tytułu męczeństwa. Kongregacja zatwierdziła ten tytuł i cały
proces dotyczył ustalenia, czy ks. Jerzy zginął za wiarę jako męczennik. Proces zakończył się
pomyślnie 19 grudnia ubiegłego roku.
- Mimo to pojawiały się głosy, że śmierć ks. Jerzego to nie męczeństwo, ale tylko
jakaś rozgrywka polityczna...
- Należy zwrócić uwagę na pracę duszpasterską ks. Jerzego. Jego wystąpienia, homilie,
zwłaszcza podczas Mszy świętych za Ojczyznę, miały charakter wybitnie religijny.
Szczególnie zwracał uwagę na aspekty moralne życia społecznego, życia pojedynczych
ludzi: na poczucie sprawiedliwości, miłości, przebaczenia, pokoju itd. Upominał się o ludzi
internowanych, uwięzionych, do czego miał prawo jako kapłan i obywatel. Nigdzie w jego
tekstach nie znajdziemy wprost wypowiedzi antyrządowych.
Podobnie, kiedy Władysław Gomułka zarzucał ks. kard. Wyszyńskiemu, że w swoich
kazaniach zwalcza jego osobę, Prymas odpowiedział: "Ja nigdy nie dotykam osób, nie
zwalczam ludzi, tylko atakuję istniejące nieporządki i zwracam na nie uwagę, żeby wszystko
wróciło do normy. Ja nie występuję przeciw panu sekretarzowi".
W przypadku ks. Jerzego było tak samo.
Urząd Bezpieczeństwa w okresie stanu wojennego interesował się szczególnie ks.
Popiełuszką, jego nauczaniem. Kazania były nagrywane. Z wybranych fragmentów, które
miały charakter wybitnie religijny, moralny, w 1984 r. stworzono przedziwne oskarżenie
procesowe. Włosy jeżą się na głowie, gdy się to czyta...
Pamiętnego dnia pojechał z Warszawy do Bydgoszczy, gdzie odmówił różaniec i odprawił
Mszę. W drodze powrotnej został schwytany i zamordowany. Tutaj ujawniła się nienawiść do
osoby kapłana, przedstawiciela Kościoła, który miał niewątpliwie wielki autorytet, autorytet
moralny. Był człowiekiem bardzo bezpośrednim, życzliwym, otwartym. Każdy, kto do niego
przychodził, był przyjęty i wysłuchany.
Kiedy doszło do dyskusji teologicznej 20 stycznia 2009 r., wśród ośmiu teologów,
którym przewodniczy promotor sprawiedliwości, wszyscy jednogłośnie opowiedzieli się za
męczeństwem z motywów religijnych. Nie było żadnych problemów.
- Czy te nagrania, które zostały dokonane przez podsłuchujących, w jakiś sposób
wpłynęły na proces, pomogły czy były przeszkodą?
- Wszystkie teksty ks. Jerzego były zachowane, zapisane. Te otrzymane z Urzędu Ochrony
Państwa nie miały więc w tym wypadku większego znaczenia.
- Co władza chciała zyskać poprzez śmierć ks. Jerzego? Było też wielu innych
księży, którzy odważnie mówili prawdę...
- Wielu księży odważnie krytykowało system komunistyczny. Ks. Jerzy nie krytykował, ale
nauczał jako duszpasterz. Kiedy przyszedł do parafii św. Stanisława Kostki, ks. proboszcz
Teofil Bogucki pozwolił mu włączyć się w odprawianie Mszy świętych za Ojczyznę. Zyskał
autorytet moralny i wielki rozgłos, nieproporcjonalny do wszystkich innych. O nim mówiono,
nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce i poza jej granicami. Ściągnął na siebie znamię
szczególnej nienawiści systemu komunistycznego - ateistycznego i prześladowczego.
Nie znamy motywów z punktu widzenia politycznego. Mogły to być jakieś rozgrywki na
szczytach władzy, czego nie wiemy i prawdopodobnie się nie dowiemy. Sądzę, że nie trzeba
się nawet tym zajmować.
Natomiast w działalności ks. Jerzego trzeba dopatrywać się palca Bożego. Ks. prof. Marek
Starowieyski powiedział, że ks. Jerzy, gdy przyszedł do parafii św. Stanisława Kostki, zyskał
nowe powołanie, nowy charyzmat - charyzmat męczeństwa. Opatrzność Boża prowadziła
tego młodego, prostego człowieka, który nie był intelektualnym "orłem" - jeżeli tak można
powiedzieć - ale miał Bożego ducha.
Nazwano go "kapelanem Solidarności", co formalnie nie jest prawdą, dlatego że nie
otrzymał on żadnej oficjalnej nominacji. On był tylko duszpasterzem, którego Bóg powołał i
wybrał do męczeństwa.
Pamiętam do dziś rozmowę z nim w połowie lipca 1984 r. Byliśmy w Krynicy na wakacjach.
Ks. Popiełuszko przyjechał z ks. Ryniewskim. Ponieważ była brzydka pogoda, siedzieliśmy w
pokoju po obiedzie u sióstr służebniczek. Ks. Jerzy był już wtedy bardzo atakowany. Kiedy
opowiadał o przesłuchaniach, o różnych przykrych i skomplikowanych sytuacjach i pracy
wśród robotników - powiedział takie charakterystyczne słowa: "Ja się poświęciłem i ja się
nie cofnę". Te słowa potwierdzają, że miał świadomość swego powołania, swej szczególnej
kapłańskiej misji. Prawdopodobnie już przeczuwał śmierć męczeńską. Jest męczennikiem,
który przez swoją drogę cierpienia upodobnił się do cierpień Jezusa Chrystusa podczas Drogi
Krzyżowej.
- Jako błogosławiony ks. Jerzy zapewne będzie patronem ruchów
solidarnościowych. Czyim może jeszcze być patronem?
- Ks. Jerzy na pewno będzie patronem i opiekunem dla wszystkich. Jego młode kapłaństwo
rozciągało się na wszystkich: na dzieci i młodzież, służbę zdrowia, studentów, robotników...
Nie można go ograniczać tylko do "Solidarności". Jest błogosławionym, a zatem patronem
wszystkich. Natomiast, jeżeli jakaś grupa zechce sobie wybrać go na patrona formalnie,
np. "Solidarność" jako związek, to poprzez kompetentnego biskupa musi się zwrócić do
Stolicy Apostolskiej, która może to zatwierdzić. Jednak jako błogosławiony jest uniwersalny i
nie można go zacieśniać tylko do określonej grupy. To byłoby niewłaściwe z punktu widzenia
duszpasterskiego.
- Czy Ojciec mógłby przybliżyć nam rys maryjny ks. Jerzego?
- Nie znam bliższych szczegółów jego maryjności. Owszem w niektórych kazaniach
wspominał o Matce Bożej. Pielgrzymował też na Jasną Górę. Tam przecież zorganizował
zjazd robotników... Myślę, że jego pobożność maryjna była typowo polska. Warto zwrócić
uwagę na to, że podczas służby wojskowej w Bartoszycach jako młody człowiek, kleryk
w sposób bohaterski bronił prawa do noszenia medalika, różańca na palcu, odmawiania
modlitw itd., mimo że był bardzo prześladowany. Nosił też szkaplerz.
- Czy ks. Jerzy był w jakiś sposób związany z duchowością franciszkańską?
- Tak, był tercjarzem. W warszawskim seminarium istniało koło tercjarskie. Nasi ojcowie
z Miodowej chodzili do kleryków na spotkania, głosili konferencje. O. Apoloniusz Leśniewski
mówił, że osobiście przyjmował ks. Jerzego do tercjarstwa.
- Czy może Ojciec wyjawić kilka szczegółów otrzymanych łask za
wstawiennictwem sługi Bożego ks. Jerzego?
- W archiwum postulacji przy kościele św. Stanisława Kostki znajduje się bogaty zbiór
listów z podziękowaniami za otrzymane łaski. Są liczne tomy wpisów dokonanych przez
pielgrzymów. W "Pozycji" o męczeństwie wyszczególniono ponad 200 przypadków
znacznych łask otrzymanych przez wiernych. W dniu pogrzebu ks. Jerzego pewna kobieta
w Poznaniu była strapiona, płakała nad swoim losem. Nagle spostrzegła, że jakiś kapłan ją
dotknął i powiedział: "Nie martw się, wszystko będzie dobrze". Po jakimś czasie ze zdjęcia
rozpoznała, że to był ks. Jerzy.
A oto inny przypadek. Janina z Katowic w liście z 4 marca 2005 r. pisze, że chorowała
od 30 lat na przewlekłe zapalenie stawów. 9 listopada 2004 r. znalazła się w szpitalu w
Chorzowie. Z bólu nie spała dwie noce. Pod wpływem impulsu zamówiła Msze święte u ks.
kapelana w intencji beatyfikacji ks. Jerzego. Do kaplicy zawiozła ją inna chora. Po powrocie
ze zdumieniem spostrzegła, że wrócił jej słuch. Z dnia na dzień czuła się lepiej i zaczęła
chodzić. Jest przekonana, że doświadczyła od Boga łaski uzdrowienia za przyczyną ks.
Jerzego Popiełuszki.
- W tym roku minie 26 lat od czasu owego męczeństwa. Jakie znaczenie może
mieć ta beatyfikacja dla nas? Jakie niesie ze sobą przesłanie w tym momencie
naszej historii?
- Beatyfikacja przypadła akurat w Roku Kapłańskim. To dla kapłanów, jak i zresztą dla
wszystkich, którzy żyją kapłaństwem powszechnym, ma ogromne znaczenie. Pan Bóg daje
nam młodego kapłana, jako wzór wierności swemu powołaniu aż do końca, aż do śmierci.
Jego słowa: "Ja się poświęciłem i ja się nie cofnę" - niewątpliwie mogą stać się mottem dla
wielu kapłanów.
Można się spodziewać, że beatyfikacja ks. Jerzego będzie powiewem łaski dla
społeczeństwa polskiego, które po 20 latach po odzyskaniu wolności jest zagubione,
skłócone, zwłaszcza gdy chodzi o partie polityczne. Może Pan Bóg poprzez ks. Jerzego da
łaskę otrzeźwienia i umocnienia się w tożsamości narodowej Polaków, a przede wszystkim
umocnienia się w tożsamości naszego katolicyzmu.
Żertw
Rycer
lanej,
6
s. 164
[ Pobierz całość w formacie PDF ]