Baccalario Pierdomenico, Ksiazki -roznosci -1

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elena Peduzzi (ur. 1974 r.) pochodzi z Verony.
Ukończyła studia humanistyczne i przez jakiś czas pracowała jako archeolog mediewista. Po
uzyskaniu dyplomu na weneckiej uczelni Ca Fbscari rozpoczęła pracę w branży wydawniczej,
Zajmując się m.in. redagowaniem literatury dla młodzieży-
Pierdomenico Baccalario, Elena Peduzzi
Dziennik zakochanej nastolatki
Tłumaczenie: Katarzyna Dmowska
fk
WYDIWHICTWO 0ŁESIEJ5K
Tytuł oryginału: Pesci volanti Tłumaczenie: Katarzyna Dmowska Redakcja i opracowanie
przypisów: Barbara Ciecierska Projekt okładki: Ela Sokołowska
© 2007 by Pierdomenico Baccalario and Elena Pęduzzi in agreement with Fanucci Editore
S.r.l (Italy) Copyright © 2010 for the Polish edition by Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp.
Wydawnictwo Olesiejuk, an imprint of Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp. z
ISBN 978-83-7626-859-0
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o. 05-850 Ożarów Mazowiecki
ul. Poznańska 91 wydawnictwo@olesiejuk.pl
Dystrybucja: www.olesiejuk.pl Sprzedaż wysyłkowa: www.amazonka.pl
Druk: Opolgraf S.A.
Wiedz jedno:
tonąłem w ponurym morzu, a zdałem sobie z tego sprawę, dopiero kiedy znalazłem Cię
przypadkiem na tamtym poddaszu.
Wzbiłem się do góry, ponad powierzchnię. Otworzyłem oczy. I po raz pierwszy ujrzałem
wszystko wyraźnie.
Jednak w locie nie mogłem oddychać. Jestem rybą. Oddycham tylko pod wodą.
Zaledwie kilka miesięcy po Twoim przyjeździe piszę do Ciebie z dobrze znanego Ci tarasu, a
nad głową mam gałęzie, które drzewo migdałowe, jak to ujęłaś, „wyciąga w stronę domu".
Udekorowałem je żółtymi światełkami, jakby zbliżało się już Boże Narodzenie. A jest
dopiero wrzesień.
Siedzę na starym leżaku z drewna i materiału w czerwone i zielone pasy, a na kolanach mam
Twój dziennik. Jest wieczór i oddaję się lekturze. Za linią drzew czarne morze zlewa się z
niebem. Zapaliłem cytrynowe świece, aby odstraszyć komary, i teraz delikatna bryza morska
każe tańczyć płomieniom w rytm swojego oddechu. Może bryza i komary to bliscy
przyjaciele? Inne owady brzęczą jednostajnie w ciemności.
Zapytasz pewnie, co tu robię. To proste. Chciałem nabrać dystansu do nieszczęść, które mnie
spotkały. Szukałem spokoju i zą pośrednictwem pierwszej lepszej agencji wynająłem ten
dom. Ten sam, o którym piszesz, z tymi samymi pokojami, tym samym kominkiem i
niebieską narożną szajką.
Miałem zamiar zaszyć się tu na kilka tygodni.
Chyba nie jestem Ci winien więcej wyjaśnień. Choć może jeszcze jedno. Greto Schirsch -
przyznaję się. Nie oparłem się pokusie. Wczoraj, kiedy wszedłem na poddasze (szukałem
narzędzi do naprawy nocnej lampki)... kiedy tam wszedłem,
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
zobaczyłem niebieski notes z literą „G" na okładce. Leżał tam sam, zostawiony, opuszczony,
zapomniany. Celowo? Nie wiem, chciałbym Cię o to zapytać. Ktoś inny pewnie nie zwróciłby
na niego uwagi. Jednak ja nie mogłem się powstrzymać. Zapomniałem o narzędziach oraz
zepsutej lampce i usiadłem na tarasie, aby go przejrzeć.
1
Złota rybka
Nastał kolejny dzień lata, które zostanie zapamiętane jako najgorętsze w ciągu ostatnich
pięciu dekad. Leżę w łóżku, w pokoju panuje przyjemny półmrok, usiany tu i ówdzie
plamami światła, które sączy się przez szpary w przymkniętych okiennicach. iPod nano jest
wspaniały.
Nico był tak miły i podarował mi go kilka dni przed moimi urodzinami. Chciał mi zrobić
niezapomniany prezent.
Słucham w kółko „Solo lei mi da" Sugarfree i pozwalam myślom swobodnie krążyć.
Szkoła się skończyła i powinnam się cieszyć na myśl o wakacjach. Jednak nie potrafię.
Decyzja rodziców o zmianie miejsca wyjazdu w ostatniej chwili zniweczyła wszystkie moje
plany. Już miałam obmyślony list, który napiszę do Marco, i zaczęłam nawet organizować
wieczór ze stałą brygadą z sosnowego lasu. Teraz mogę o tym zapomnieć! Po prostu nici z
wakacji! Tylko, oczywiście, Penny radośnie oznajmiła, że: „wakacje na Elbie są świetne".
No właśnie, wakacje! Muszę sobie koniecznie kupić nowy kostium, może nawet z ładnym
dobranym pareo,
11
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
bo ten, który dostałam od cioci w zeszłym roku, przepadł w morzu, a wszystko przez tego
ekshibicjonistę Ale...
- Greto?
Naciskam pauzę.
To moja mama Piccarda, która jak zwykle wpada do mojego pokoju, jakby nie pamiętała, że
ma ręce i mogłaby zapukać, i zaczyna mówić z prędkością karabinu maszynowego. Mama
jest śliczną kobietą - ma duże zielone oczy i piękne rude włosy, których kosmyki teraz
niesfornie sterczą na wszystkie strony, raczej w wyniku upału niż długiego strojenia się przed
lustrem.
Mama jest aktorką.
- Greto! - krzyczy. - Mówiłam ci już setki razy, żebyś nie zamykała się w pokoju z tym
czymś w uszach! Muszę wyjść i chcę, żebyś zaniosła Gastone'a do babci. I to już!
- Ale mamo! Babcia nie znosi zwierząt! Dobrze o tym wiesz.
- Nie mamy innego wyboru. Wieczorem gram w przedstawieniu i muszę lecieć do teatru
na próbę, i to już!
Nie mam pojęcia, dlaczego dodanie na końcu każdej wypowiedzi „i to już" zdaje się ją
upewniać, że sprawnie wykonam rozkaz.
- A nie może pójść Tommy albo Alice? - próbuję protestować.
Mama bierze się pod boki. Chyba trochę przesadziłam.
- Jasne! Greto! Wiesz przecież, że Alice ma w sobotę o trzeciej naukę pływania, o piątej
angielski, a Tommy...
- Dobrze, dobrze! - poddaję się. - Już idę!
Zawsze ta sama historia - Greta to, Greta tamto. Powinnam się nazywać Greta Wielkoduszna,
bo cały czas komuś pomagam. Czy naprawdę musiałam się urodzić jako pierwsza z
rodzeństwa?
Mnie nie musisz tego tłumaczyć. Nie mam braci ani sióstr - jestem jedynakiem, a mówi się,
że jedynacy specjalizują się
12
Dziennik zakochanej nastolatki
w poczuciu winy. Robimy wszystko niechętnie, ale jednak robimy, ponieważ wydaje się nam,
że w przeciwnym wypadku świat się zawali. A jest to świat bardzo ograniczony, który nasi
rodzice stworzyli wokół nas i przedstawili jako jedyny możliwy. Uwierz mi i doceń swoje
rodzeństwo!
Nasza rybka Gastone, nieświadoma zamieszania, jakie wywołała, pływa beztrosko po
prostokątnym akwarium. Mierzę ją wzrokiem - przetransportowanie rybki nie jest wcale takie
proste. Należy zaopatrzyć się w siateczkę i w nadziei, iż rybka nie będzie protestować,
przenieść ją z akwarium do pojemnika. Na szczęście, w domu mamy cały ekwipunek dziadka,
który jest zapalonym wędkarzem. Wyjmuję z szafy blaszany pojemnik na ryby oraz
niezawodną siatkę i zabieram się do działania.
- Biedny Gastone! Czekają cię kiepskie wakacje!
Podczas gdy Gastone rzuca się z pretensjami po
blaszanym pojemniku, zakładam czarno-czerwone adidasy, wychodzę na ulicę i udaję się w
stronę domu dziadków, przecinając gorące popołudniowe powietrze. Ponownie zakładam
słuchawki od iPoda, lecz gdy tylko włączam Sugarfree, moja komórka zaczyna wibrować.
To Penelope.
Moja modna przyjaciółka.
- Cześć, Penny! Proszę o jakieś dobre wieści, inaczej się zastrzelę - znalazłaś szkołę
nurkowania? Tak! Świetnie! I twoja koleżanka Camilla też się zapisze? Nie, nie znam jej. Ale
przysięgnij, że jest sympatyczniejsza niż ta snobka Lavinia.
Wybucham śmiechem. Penelope już od kilku dni jest nad morzem i relacjonuje mi najnowsze
wieści. Myślimy w bardzo podobny sposób, jeśli chodzi o pewne sprawy.
- Co? Umówiłaś się już z Danielem? To ten... przystojny, tak? Może nie być nadal tak
interesujący. Wiesz, przez rok wiele może się zmienić... Nie, u mnie wszystko po staremu.
Jakoś daję sobie radę! Jest niesamowity upał.
13
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
Właśnie niosę Gastone'a do babci. Nico? Przyjeżdża po mnie o dziewiątej. Tak, motorem.
Wspominał coś
0 wyprawie na lody na wzgórzach. W każdym razie... ratunku!!! Muszę kończyć! Z tego
pojemnika cieknie na wszystkie strony. Jak tak dalej pójdzie, zawitam do babci z ugotowaną
rybką. Zadzwonię później!
- Trzymaj się, mały, już prawie jesteśmy na miejscu. Jeszcze tylko chwilka - wspieram
duchowo biednego Gastone'a.
*
Na szczęście dziadkowie mieszkają niedaleko naszego domu. Docieram do wejścia z
konającym Gastone'em
1 jedną tylko myślą w głowie: „Czy przeżyje tę straszną podróż?".
Dzwonię domofonem i babcia otwiera mi drzwi. Wchodzę po schodach, najszybciej jak
potrafię, przeskakując trzy stopnie naraz. Już prawie ósma, więc została mi niecała godzina na
przygotowanie się do spotkania z Nico. Drzwi do mieszkania dziadków są otwarte na oścież,
a na progu czeka na mnie kochany dziadek - wchodzę, ściskam go i bez zbędnych wyjaśnień
wręczam mu biedną rybkę.
- Oto Gastone, zgodnie z umową. Babcia wszystko wie. Trzeba go od razu włożyć do
wody, bo... to rybka. Zapomniałam przynieść pokarm, ale nie ma się co martwić - on je
wszystko. Przepraszam, że nie mam czasu, aby wszystko wyjaśnić, ale muszę lecieć!
- Ale... Greto?! - dziadek stara się mnie zatrzymać, jednak jestem już za drzwiami,
gotowa do zbiegnięcia ze schodów.
- Przepraszam, ale bardzo się śpieszę. Zobaczymy się po powrocieee! - odpowiadam z
drugiego piętra.
Wracam do domu cała spocona, a ręce pachną mi rybą. Świetnie! Nie ma nic lepszego, żeby
zrobić wrażenie na chłopaku! Rozbieram się, rozrzucając ubrania po pokoju, i wskakuję pod
prysznic, gdzie wylewam na siebie
14
Dziennik zakochanej nastolatki
całą należącą do mamy buteleczkę płynu do kąpieli,
0 orientalnym zapachu.
Miałam przecież powód, powtarzam sobie, energicznie się wycierając. Z takim samym
przekonaniem przechodzę do drugiego etapu przygotowań - sporej dawki jej
przeciwzmarszczkowego kremu odżywczego.
Trochę profilaktyki nie zaszkodzi!
W rekordowym czasie piętnastu minut jestem gotowa stawić czoło krytycznej chwili: czas na
wybór ubrania. Szafa zmienia się w gabinet luster - któremu powinnam zaufać? Temperatura
na zewnątrz nie sprzyja zbyt przezornym strojom. Z kolei na myśl o spojrzeniach Nico
odkładam na bok te co odważniejsze. Muszę znaleźć taki ciuch, który zakryje nie więcej niż
jedną trzecią ciała, lecz jednocześnie nie będzie wyzywający. W końcu decyduję się na białe
szorty z niskim stanem oraz bluzkę w białe
1 czarne pasy, z odkrytymi ramionami. Bomba.
Espadryle czy sandałki na rzemyki? Tańczę przed lustrem, aż w końcu wygrywają sandałki.
Na widok espadryli porzuconych na podłodze kraje mi się serce.
Są prosto ze sklepu, a mi trudno się oprzeć, aby od razu nie założyć nowo zakupionych
rzeczy!
Ostatnie chwile w łazience. Włosy zostawiam rozpuszczone. Po raz pierwszy udało mi się je
zapuścić na lato i nie chcę stracić żadnej okazji do zaprezentowania ich w całej okazałości.
Odszukuję kosmetyczkę z przyborami do makijażu i poprawiam co nieco tu i tam, a następnie
z zadowoleniem podziwiam ostateczny rezultat. Całkiem nieźle. Naprawdę całkiem nieźle.
Ostatni element to błyszczyk Kristal o zapachu truskawkowym - prawdziwa rozkosz. Ma
prześliczny zapach.
Chwytam czarną materiałową torbę z wielkim czerwonym sercem, które sama naszyłam w
zeszłym roku, wybiegam z pokoju, zamykam drzwi i zostawiam za sobą cały ten rozgardiasz.
15
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
Jestem szczęśliwa.
Jutro wyjazd, a ja nawet nie spakowałam walizki! To będzie zupełnie inne życie, bez mamy,
która co trzy sekundy przypomina mi, co mam zrobić, i wytyka mi roztrzepanie i
spóźnialstwo...
>
Właśnie, a propos spóźnień, nie ma jeszcze Nico. Spoglądam na zegarek i stwierdzam, że
spóźnia się już dobre dziesięć minut. Źle się zaczyna.
Robię w tył zwrot i wracam do pokoju po iPoda. Następnie siadam na najwygodniejszej
kanapie w salonie, puszczam „Solo lei mi da", a przez głowę przelatują mi tysiące myśli.
Czuję jakbym unosiła się na powierzchni swojego życia - co i raz zarzucam wędkę, ale nigdy
się nie zanurzam. Może nie znalazłam jeszcze czegoś, co byłoby tego naprawdę warte? A
może chcę być niesiona przez prąd, który nie da mi możliwości wyboru?
Na razie śnię z otwartymi oczyma.
Rak
Na dźwięk dzwonka do drzwi aż podskakuję. Teraz najchętniej zostałabym w domu z dużą
pizzą oraz filmem i spędziła wieczór we własnym towarzystwie, ale jest już za późno, żeby
się wycofać. Naciskam pauzę i wkładam iPoda do torby. Bez odbierania domofonu z hukiem
zamykam za sobą drzwi i niespiesznie schodzę po schodach w nadziei, że wraz z ostatnim
stopniem minie mi ochota, aby pożreć go żywcem.
W półmroku podwórka uśmiecham się i wreszcie otwieram furtkę. Nico wygląda naprawdę
wspaniale, ma na sobie białe szorty i granatową koszulę, z opalonej, gładkiej twarzy patrzy na
mnie para szmaragdowych oczu. Podchodzi i całuje mnie w policzek - zapach lata.
- Przepraszam za spóźnienie. Nieopatrznie pożyczyłem motocykl bratu, który długo nie
wracał. Pięknie wyglądasz, Greto! - wyrzuca z siebie praktycznie jednym"tchem.
- Punktualność jest kwestią szacunku - odpowiadam chłodno. - Możemy jechać.
- Racja, racja. Proszę - jąka z zażenowaniem i wręcza mi kask.
17
2 Rak
Na dźwięk dzwonka do drzwi aż podskakuję. Teraz najchętniej zostałabym w domu z dużą
pizzą oraz filmem i spędziła wieczór we własnym towarzystwie, ale jest już za późno, żeby
się wycofać. Naciskam pauzę i wkładam iPoda do torby. Bez odbierania domofonu z hukiem
zamykam za sobą drzwi i nieśpiesznie schodzę po schodach w nadziei, że wraz z ostatnim
stopniem minie mi ochota, aby pożreć go żywcem.
W półmroku podwórka uśmiecham się i wreszcie otwieram furtkę. Nico wygląda naprawdę
wspaniale, ma na sobie białe szorty i granatową koszulę, z opalonej, gładkiej twarzy patrzy na
mnie para szmaragdowych oczu. Podchodzi i całuje mnie w policzek - zapach lata.
- Przepraszam za spóźnienie. Nieopatrznie pożyczyłem motocykl bratu, który długo nie
wracał. Pięknie wyglądasz, Greto! - wyrzuca z siebie praktycznie jednym'tchem.
- Punktualność jest kwestią szacunku - odpowiadam chłodno. - Możemy jechać.
- Racja, racja. Proszę - jąka z zażenowaniem i wręcza mi kask.
2 Rak
Na dźwięk dzwonka do drzwi aż podskakuję. Teraz najchętniej zostałabym w domu z dużą
pizzą oraz filmem i spędziła wieczór we własnym towarzystwie, ale jest już za późno, żeby
się wycofać. Naciskam pauzę i wkładam iPoda do torby. Bez odbierania domofonu z hukiem
zamykam za sobą drzwi i niespiesznie schodzę po schodach w nadziei, że wraz z ostatnim
stopniem minie mi ochota, aby pożreć go żywcem.
W półmroku podwórka uśmiecham się i wreszcie otwieram furtkę. Nico wygląda naprawdę
wspaniale, ma na sobie białe szorty i granatową koszulę, z opalonej, gładkiej twarzy patrzy na
mnie para szmaragdowych oczu. Podchodzi i całuje mnie w policzek - zapach lata.
- Przepraszam za spóźnienie. Nieopatrznie pożyczyłem motocykl bratu, który długo nie
wracał. Pięknie wyglądasz, Greto! - wyrzuca z siebie praktycznie jednym'tchem.
- Punktualność jest kwestią szacunku - odpowiadam chłodno. - Możemy jechać.
- Racja, racja. Proszę - jąka z zażenowaniem i wręcza mi kask.
17
Pierdomenico Baccalario - Elena Peduzzi
W ciągu dwudziestu sześciu lat życia nigdy nie miałem zegarka i nie rozumiem znaczenia
takich zdań jak: „Punktualność jest kwestią szacunku". Czas to raczej kwestia improwizacji.
A improwizacja to życie. Dla każdej minuty spóźnienia trzeba wymyślić jakąś wiarygodną
historię. Czego więcej chcesz od Nico? Dal Ci iPoda zamiast płyty■ Wozi Cię motocyklem.
Ubiera się niczym bohater amerykańskich filmów. Wydaje się chodzącym ideałem. Może aż
nadto? Może boisz się, że perfekcja jest, mimo wszystko, nudna?
Nico dostał motocykl od rodziców w nagrodę za zdaną maturę - zdobył maksymalną liczbę
punktów.
Motor jest po prostu fantastyczny. Uwielbiam to uczucie wolności podczas jazdy. Jak gdyby
prędkość uwalniała mnie od wszystkich ciężarów, które zostają w tyle, zakotwiczone w ziemi,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  •