Barton Beverly - Griffin Powell 05 - Zimny pocałunek, !!! 2. Do czytania, !!!. !.Kryminał i sensacja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
B
EVERLY
B
ARTON
Zimny pocałunek
Prolog
0
Powinien popełnić samobójstwo. Może tak byłoby lepiej dla niego i dla
tych, których kocha.
Wpatrywał się w leżącego na biurku glocka. Dan Price kupił
dziewięciomilimetrówkę dla żony, ale nie przyjęła prezentu, grzecznie wy-
mawiając się wstrętem do broni. Nalegał, poszła więc z nim na strzelnicę i
nauczyła się posługiwać pistoletem tylko po to, żeby sprawić mu przyjemność.
Wiedział jednak, że nigdy go ze sobą nie nosiła, nie trzymała w swoim pokoju
ani w samochodzie.
Gdyby jego słodka Jordan wiedziała, że chce odebrać sobie życie, ze
wszystkich sił starałaby się go przekonać, że zostanie przy nim bez względu na
to, co przyniesie przyszłość. Ujęły go właśnie lojalność i uczciwość tej kobiety,
dzięki której świat polityki stanął przed nim otworem.
Uniósł do ust napełnioną do połowy szklankę burbona kentucky i opróżnił
ją do dna. Alkohol spłynął do żołądka gorącym strumieniem, niczym wrząca
lawa. Dan zakaszlał, otarł wargi, a potem chwycił butelkę i znów napełnił
szklankę.
Musi odebrać sobie życie dziś wieczorem, a doskonale wiedział, że na
trzeźwo nie potrafi tego zrobić. Nie jest aż tak odważny. Żeby włożyć sobie do
ust lufę i pociągnąć za spust, musi być bardziej niż tylko lekko podpity.
Wypił burbona i usiadł wygodnie w obrotowym fotelu przy biurku,
rozglądając się po gabinecie, wcześniej należącym do jego ojca i dziadka -
imponującym pokoju w dwustuletniej posiadłości, stanowiącej część majątku,
który znalazł się w rękach rodziny jeszcze przed wojną secesyjną. Mężczyźni z
rodu Price'ów od pokoleń służyli ojczyźnie, najpierw w czasie wojny, a później
udzielając się politycznie na arenie lokalnej, stanowej i krajowej. Nazwisko
Price'ów utożsamiano w Georgii ze służbą społeczeństwu.
1
Co się stanie z dobrym imieniem rodziny, jeżeli się zabije? Price'owie
nigdy nie szukali łatwego wyjścia z trudnej sytuacji.
Ale czy potrafi wytrwać, wiedząc, co się wydarzy? Czy może skazać
Jordan na takie życie? A co z Devonem? I Ryanem, jego bratem? Zostaliby przy
nim, ale wymagałoby to od nich ogromnego poświęcenia.
Nie musisz tego robić akurat dziś. Masz czas.
Ile czasu? Pół roku? Rok?
Dopił drugiego burbona i nalał sobie trzecią szklankę.
Stary zegar w korytarzu wybił drugą w nocy.
Dan przekręcił klucz dolnej szuflady biurka i wyjął z niej teczkę ż
dokumentami. Jego testament. Drugi egzemplarz znajdował się u prawnika,
trzeci w sejfie w domu w Bethesda. Treść nie była dla nikogo tajemnicą. Cały
majątek miał zostać podzielony równo pomiędzy Jordan, Devona i Ryana. Jordan
nie chciała tego, twierdząc, że nie oczekuje spadku, ale przełamał jej protesty
pieszczotami.
- Zawdzięczam ci tak wiele, że nigdy nie będę w stanie ci tego wynagrodzić
- powiedział.
Dokończył trzecią szklankę burbona.
Minuty płynęły, a on wpatrywał się w glocka, leżącego na starym biurku
dziadka, generała Johna Ryana Price'a. Rodzinna legenda głosiła, że biurko
należało kiedyś do Jeffersona Davisa, rówieśnika dziadka.
Nalał kolejną szklankę, wziął butelkę i podszedł do skórzanej kanapy.
Usiadł, postawił butelkę na podłodze i zaczął rozmyślać. Śmierć wydawała mu
się lepsza niż los, który go czeka.
Powieki uniosły się gwałtownie i opadły. Pogrążony w półśnie nie od razu
pojął, gdzie jest i co go tak nagle obudziło. Zaspany i zamroczony burbonem
2
przypomniał sobie, że chciał rozwiązać problem, odbierając sobie życie, ale w
końcu - pijany, a jednak myśląc jaśniej niż wtedy, gdy był trzeźwy - doszedł do
wniosku, że samobójstwo to tylko tchórzliwa ucieczka.
Dotknął czegoś zimnego na policzku. Palce natknęły się na metalowy
przedmiot. Otworzył szeroko oczy, spojrzał w górę na pochyloną nad nim
kobietę i się uśmiechnął. Nie odwzajemniła uśmiechu. Wzrok Price'a
powędrował od znajomej twarzy do jego własnej dłoni, trzymającej pistolet,
którego lufa przywierała mocno do skroni. Kiedy spróbował odsunąć pistolet od
głowy, zrozumiał, że na jego dłoni spoczywa dłoń kobiety, a jej palec
wskazujący oparty na jego palcu mocno naciska spust.
- Do cholery... !
Zanim to powiedział, zacisnęła jego palec na spuście. Pistolet wypalił z
bliska.
Price'owi zdążyło jeszcze przemknąć przez myśl, że zabił go ktoś, komu
bezgranicznie ufał.
I
3
Jordan Price to bezduszna suka. Zimna i wyrachowana. Gdyby była lepszą
aktorką, udawałaby przynajmniej jakieś uczucia. Mogłaby wysilić się na kilka łez
albo żałosnych westchnień. Albo w ogóle zrobić cokolwiek, żeby było wiadomo,
że jest jej choć trochę smutno z powodu śmierci męża. Ale nie uroniła ani jednej
łzy - ani podczas nabożeństwa, na którym obecne były tłumy, ani w czasie
pogrzebu, w którym uczestniczyła rodzina i najbliżsi przyjaciele.
Rick Carson zetknął się już z takimi kobietami - czarującymi i nie-
bezpiecznymi. Nie znał osobiście zmarłego senatora Price'a, ale było mu go żal.
Każdy mężczyzna, nawet cholerny polityk, zasługuje na żonę, która po nim
płacze.
Lekka mżawka zmieniała się w ulewę i niewielka grupka żałobników
stojących nad otwartym grobem osłoniła się czarnymi parasolami. Najbliższa
rodzina siedziała w dwóch rzędach, po cztery krzesła w każdym, pod bordowym
baldachimem, którego brzegi, wykończone frędzlami, trzepotały głośno w
bezlitosnym kwietniowym wietrze przedzierającym się przez drzewa.
Cmentarze w małych miasteczkach na Południu są do siebie łudząco
podobne. Wiele nagrobków pochodziło z XIX wieku, a kilka grobów zaznaczono
jedynie wielkimi kamieniami. Rick przypuszczał, że jego prości, biedni
przodkowie spoczywają w nieoznaczonych grobach rozproszonych po całym
Południu, od Wirginii po Kentucky i dalej, w stronę jego rodzinnego stanu
Missisipi. Jego ojciec pierwszy w rodzinie otrzymał dyplom szkoły średniej, a
Rick pierwszy ukończył studia. Z serdecznie żegnanym senatorem miał niewiele
wspólnego.
Stojąca obok Ricka kobieta uniosła parasol, żeby osłonić również jego.
Rick miał metr osiemdziesiąt pięć, a ona była tylko o dziesięć centymetrów
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]