Bestialski zabojca e 09mq, e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Bartosz AbramowiczBestialski zabójcaWydawnictwo PsychoskokKonin 2016Kup książkęBartosz Abramowicz„Bestialski zabójca”Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o. o.2016Copyright © by Bartosz Abramowicz 2016Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszejpublikacji nie może być reprodukowana, powielanai udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnejzgody wydawcy.Skład: Agnieszka MarzolProjekt okładki: Robert RumakZdjęcie okładki © Fotolia – blackday; Fotolia -Photocreo BednarekAutor zrezygnował z korekty profesjonalnejwydawnictwaISBN: 978-83-7900-653-3Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konintel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706e-mail:wydawnictwo@psychoskok.plKup książkęSylwestrowy wieczór. Starsza kobieta zauważyłatajemniczą postać schowaną się w krzakach. Poziomjej lęku urósł tak wysoko, że zamiast interweniować toschowała się w drugim pokoju. Było to o tyleabsurdalne, że to nie jej dom był obserwowany. Ludziepod wpływem stresu zachowują się często dośćdziwnie. Tajemnicza postać zagryzała wargę i czekałana rozwój sytuacji. Uzbrojona w nóż i atrapę pistoletuglock była pewna, że wszystko pójdzie jak z płatka.Spokojna willa miała dziś zostać okradziona. Niezależało jej jednak na pieniądzach i biżuterii, ale nadziecku. Pokój delikatnie oświetlała tylko mała lampka.Łóżeczko stało naprzeciwko okna. Dziecko nie chciałozasnąć, wierciło się i płakało. Wtedy do pokoju wszedłmężczyzna w średnim wieku. Nucił dziecku jakąśpiosenkę by wreszcie mogło spokojnie usnąć. Po paruminutach tak się właśnie stało. Dopiero teraz była szansana atak. Słabo posługiwała się nożem, więc samowłożenie ostrza we framugę okna nie zdało egzaminu.Nerwowymi ruchami musiała obudzić mężczyznę, bowiemzaraz zjawił się w pokoju dziecka i podbiegł do okna.Wystraszona natychmiast uciekła. Biegła szybko przeznastępne ulice, mimo, że nikt jej nie gonił. Niepanowała nad sobą, serce waliło jej jak dzwon a potspływał po ciele. Wreszcie przerwała maraton i szybkouspokoiła się widząc, że jest zupełnie sama. Oddechsię unormował, ciało uspokoiło. Tym razem nie wyszło,jednak to nie koniec walki. Teraz celem było dotarcie4Kup książkędo domu i wymyślenie planu „b”. Nie było to łatwe, bowłaśnie zaczynała się wielka uliczna impreza sylwestrowai najpierw musiała się wtopić w tłum. Emocje opadły.Teraz najważniejsze było zachować czujność i koncentracje.Ludzie pili alkohol i świętowali. Policja miała pełneręce roboty. Dla nich sylwester nie istniał. Starszyposterunkowy Karol Lit patrolował właśnie uliczkiw okolicach rynku. Był już doświadczonym policjantemi wiedział jak efektywnie działać w tak trudne dni.Teraz miał niestety inne problemy. W głowie siedziałamu tylko myśl o ratowaniu małżeństwa, a nie o durnychpijanych łachudrach, którym zależało tylko na tym,aby się nawalić. Po spacerze wrócił do auta i czekał nazgłoszenia. Modlił się jedynie o to żeby nie było dziśżadnych morderstw. Sprawdził broń. Dodawała mu odwagii pewności siebie. Mimo, że z radia dudniły przebojetechno to nie dało się nie usłyszeć trzech nastolatek,które stanęły obok radiowozu i bez specjalnej krępacjizaczęły sikać na chodnik. Karol widząc stan owychdziewczyn pomyślał tylko o tym jak beztroskie możebyć życie. Nawalą się, poznają nowych ludzi i milo spędzączas. Nie to, co on. Problemy w domu i ryzykowna robotaza nędzne grosze. Z czasem robiło się coraz zimnieja ludzie zaczęli zachowywać się głośniej i agresywniej.Dostał więc polecenie, aby ruszyć dupę z siedzeniai zacząć patrolować okolice. Z trudem wstał, założyłrękawiczki i przez parę minut zastanawiał się gdzie iść,żeby zbytnio nie dokładać sobie roboty. Ciągle miał5Kup książkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]