Becnel Rexanne - Siostry, Książka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
REXANNE BECNEL
SIOSTRY
Narodziny
Uczcie dzieci
ħ
łaski błaga
ę
.
Bogu słu
Ň
y
ę
, w nawie kl
ħ
cze
ę
.
Kiedy matka zbyt pobła
Ň
a.
Rózga musi j
Ģ
wyr
ħ
czy
ę
.
Tusser. 1513
PROLOG
Zamek Maidenstone. Wessex
10 czerwca 1135 roku
Drugie dziecko musi umrze
ę
.
Z ust le
ŇĢ
cej w wielkim ło
Ň
u kobiety wydobył si
ħ
cichy j
ħ
k, lecz ani Edgar de
Valcourt, ani jego matka, lady Harriet, nie zwrócili na to uwagi. Akuszerka w ciszy spełniała
swe obowi
Ģ
zki oporz
Ģ
dzaj
Ģ
c poło
Ň
nic
ħ
po długotrwałym, wyczerpuj
Ģ
cym porodzie. Słu
ŇĢ
ce
wyk
Ģ
pały oba male
ı
stwa i zawin
ħ
ły je w płócienne beciki. Dziecko urodzone juko pierwsze
le
Ň
ało ju
Ň
w zawczasu przygotowanej kołysce.
Dla drugiego noworodka nie było kołyski, a sir Edgar i lady Harriet wła
Ļ
nie
debatowali nad jego losem.
- Kazałaby
Ļ
zabi
ę
moj
Ģ
córk
ħ
? - spytał z niedowierzaniem sir Edgar. - Wydałaby
Ļ
polecenie,
Ň
eby j
Ģ
tak po prostu zabi
ę
?
- Zrobiłabym wszystko,
Ň
eby chroni
ę
rodzin
ħ
- odrzekła starsza kobieta, ani troch
ħ
nie
speszona surowym tonem syna. - Wszyscy wiedz
Ģ
,
Ň
e takie dzieci, urodzone z jednego
pocz
ħ
cia, s
Ģ
przekl
ħ
te, bo maj
Ģ
tylko jedn
Ģ
dusz
ħ
. W dawnych czasach obie zostałyby
utopione. Powiniene
Ļ
by
ę
zadowolony,
Ň
e nie hołduj
ħ
temu poga
ı
skiemu obyczajowi. Jestem
w ko
ı
cu osob
Ģ
o
Ļ
wiecon
Ģ
. - Zerkn
ħ
ła na niego wyzywaj
Ģ
co, jakby sprawdzała, czy o
Ļ
mieli
si
ħ
jej zaprzeczy
ę
. Przecie
Ň
chodziło o sprawy, o których nie miał poj
ħ
cia. - Skoro pierwsze
dziecko otrzymało całe dobro ich wspólnej duszy, rozs
Ģ
dek nakazuje je zachowa
ę
. B
ħ
dzie
błogosławie
ı
stwem dla zamku Maidenstone, zapami
ħ
taj moje słowa, i pociech
Ģ
dla ciebie na
stare lata. Ale to drugie... - Urwała posyłaj
Ģ
c male
ı
stwu tak lodowate spojrzenie,
Ň
e słu
ŇĢ
ca
trzymaj
Ģ
ca becik a
Ň
si
ħ
cofn
ħ
ła. - To drugie jest przekl
ħ
te, m
Ģ
dusze ciemn
Ģ
i martw
Ģ
. Je
Ļ
li mi
nic wierzysz, spytaj ksi
ħ
dza. - Znów patrzyła niewzruszonym wzrokiem na twarz syna. - Nie
ma wyboru. Najlepiej dla twojej rodziny i dla twego dziecka.
Ň
eby
Ļ
pozbył si
ħ
go jeszcze
dzisiaj.
- Ale... przecie
Ň
zabijanie dziecka jest wbrew bo
Ň
emu prawu... I niezgodne z zasadami
rycerskiego honoru...
- Nie mów mi, synu,
Ň
e nigdy nie zabiłe
Ļ
kobiety ani dziecka słu
ŇĢ
c królowi Stefanowi
i Bogu?
- Owszem, zabijałem. Ale to było co innego. Była wojna.
- A to nie jest? To
Ļ
wi
ħ
ta wojna, wojna przeciwko samemu szatanowi! - Chwyciła
ró
Ň
aniec wisz
Ģ
cy u paska i potrz
Ģ
sn
ħ
ła mu nim przed nosem niczym po
Ļ
wi
ħ
conym or
ħŇ
em.
Poskutkowało o tyle,
Ň
e cofn
Ģ
ł si
ħ
o krok. - Musisz unicestwi
ę
diabelskie nasienie tkwi
Ģ
ce w
tym dziecku. - Nozdrza jej zadrgały z pogardy. - Je
Ļ
li nie masz na to do
Ļę
odwagi, sama si
ħ
tym zajm
ħ
!
- Nie!
Chocia
Ň
krzyk
Ň
ony zabrzmiał jak j
ħ
k rozpaczy, Edgar zwrócił si
ħ
ku niej z ulg
Ģ
. W
sprawach wojny, ziemi i polityki radził sobie doskonale. Podejmował bez wahania trudne
decyzje i m
ħŇ
nie ponosił wszelkie ich konsekwencje. Ta siła charakteru kazała mu stan
Ģę
u
boku Stefana przeciwko córce starego króla Henryka i pozwoliła mu zdoby
ę
zamek
Maidenstone wraz z przynale
Ň
nymi do
ı
rozległymi ziemiami. Słu
Ň
ba u boku Stefana
przysporzyła mu wiele korzy
Ļ
ci - zyskał niemały maj
Ģ
tek, po
Ļ
lubił pi
ħ
kn
Ģ
dziedziczk
ħ
i został
ojcem dwóch synów. Jednak
Ň
e problem córek bli
Ņ
niaczek był dla niego czym
Ļ
zupełnie
nowym.
- Edgarze, prosz
ħ
- błagalny głos lady Elli zabrzmiał ledwie słyszalnym szeptem w
mrocznej, przegrzanej komnacie.
Pochylił si
ħ
nad
Ň
on
Ģ
, skwapliwie uciekaj
Ģ
c przed karc
Ģ
cym spojrzeniem matki. - Tak
b
ħ
dzie najlepiej - rzekł niepewnie, ujmuj
Ģ
c wiotk
Ģ
dło
ı
Ň
ony.
- Zachowamy to dobre dziecko...
- Chc
ħ
zatrzyma
ę
je obie. Nie pozwól,
Ň
eby zabiła moje dziecko. Prosz
ħ
ci
ħ
...
błagam... nie pozwól jej...
Łzy wypełniły oczy lady Elli. a potem spłyn
ħ
ły po policzkach zostawiaj
Ģ
c mokry
Ļ
lad
na bladej skórze, i w ko
ı
cu znikn
ħ
ły w jasnych włosach. Ella była pi
ħ
kn
Ģ
kobiet
Ģ
, i m
ĢŇ
gotów był zrobi
ę
niemal wszystko, by sprowadzi
ę
u
Ļ
miech na jej twarz. Ju
Ň
dawno czul.
Ň
e
gdyby nie kochał
Ň
ony a
Ň
tak bardzo, mo
Ň
e matka patrzyłaby na ni
Ģ
przychylniejszym okiem.
- Uspokój si
ħ
.
Ň
ono. Potrzebujesz odpoczynku,
Ň
eby móc zajmowa
ę
si
ħ
dzieckiem...
- Dzie
ę
mi. Nie jednym, lecz dwoma - upierała si
ħ
. - Spotkało nas podwójne
błogosławie
ı
stwo. Edgarze,
Ň
e mamy je dwie. Powiedz mi, jak wygl
Ģ
daj
Ģ
?
- Wygl
Ģ
daj
Ģ
... jak niemowl
ħ
ta - odparł, lekko wzruszaj
Ģ
c ramionami, bo
dowiedziawszy si
ħ
,
Ň
e to nie chłopcy, nawet im si
ħ
dobrze nie przyjrzał.
- Przynie
Ļ
mi je - poprosiła,
Ļ
ciskaj
Ģ
c go za r
ħ
k
ħ
. - Pozwól mi zobaczy
ę
moje córki.
- Podajcie tylko t
ħ
jedn
Ģ
- rozkazała lady Harriet, powstrzymuj
Ģ
c słu
ŇĢ
c
Ģ
, która
trzymała w ramionach drugie dziecko.
- Nie, obydwie - nalegała Ella. wpatruj
Ģ
c si
ħ
w zakłopotane oblicze m
ħŇ
a. - Dałam ci
ju
Ň
dwóch synów - przypomniała szeptem, przeznaczonym tylko dla jego uszu. - Jak mo
Ň
esz
odmawia
ę
mi prawa do obu moich córek?
Na moment si
ħ
zawahał. Ko
Ļ
ciół nie pochwalał zabijania dzieci... ale przecie
Ň
mógł je
porzuci
ę
gdzie
Ļ
w lesie. Tyle
Ň
e to by si
ħ
niczym nie ró
Ň
niło od zabójstwa. Poczuł mocniejszy
u
Ļ
cisk Elli.
- Dam ci jeszcze wielu synów, m
ħŇ
u. Zapełni
ħ
twój dom silnymi synami. Tylko
musisz mi da
ę
moje córki.
Nie odrywała pałaj
Ģ
cych oczu od twarzy Edgara, równocze
Ļ
nie wodz
Ģ
c szczupłymi
palcami po jego dłoni. Jego ciało natychmiast odpowiedziało na jej dotyk, jako
Ň
e min
ħ
ło
wiele tygodni od czasu, gdy dzieliła z nim ło
Ň
e. Je
Ļ
li nie spełni jej
Ň
yczenia, Ella na długo
pogr
ĢŇ
y si
ħ
w
Ň
alu, tak jak po stracie ich pierwszego dziecka. Tak
Ň
e dziewczynki, je
Ļ
li dobrze
pami
ħ
tał. Min
Ģ
ł prawie rok, nim znów była dla niego taka jak dawniej, cały rok rozczarowa
ı
i
nocy bez rozkoszy. Nie chciał,
Ň
eby to si
ħ
powtórzyło.
- B
ħ
dziesz miała obie córki - obiecał jej pod wpływem nagłego impulsu. Serce
wypełniła mu duma, kiedy odpowiedziała u
Ļ
miechem niewysłowionej wdzi
ħ
czno
Ļ
ci. Gotów
był na wszystko, byle uszcz
ħĻ
liwi
ę
swoj
Ģ
ukochan
Ģ
.
Lady Harriet rzuciła trudne do rozszyfrowania Przekle
ı
stwo, ale nie zwrócił na ni
Ģ
uwagi, skupiony na tym. jak długo jeszcze b
ħ
dzie musiał czeka
ę
, nim znów we
Ņ
mie Ell
ħ
do
ło
Ň
a. Dał znak, by oba zawini
Ģ
tka zło
Ň
ono u boku matki, a kiedy obna
Ň
yła piersi,
Ň
eby
nakarmi
ę
male
ı
stwa, poczuł,
Ň
e nie wytrzyma oczekiwania dłu
Ň
szego ni
Ň
dwa tygodnie.
Kiedy zadowolony z siebie opuszczał komnat
ħ
z zamiarem odszukania jednej z
mamek - tej, która z figury i koloru włosów najbardziej przypominała jego ukochan
Ģ
Ell
ħ
-
zatrzymała go matka.
- Có
Ň
za głupota da
ę
jej si
ħ
wodzi
ę
za ten bezrozumny korze
ı
, który ci sterczy mi
ħ
dzy
nogami!
- Jest moj
Ģ
Ň
on
Ģ
- warkn
Ģ
ł, niezadowolony,
Ň
e znajduje si
ħ
mi
ħ
dzy
Ň
on
Ģ
a matk
Ģ
.
- Jest twoj
Ģ
Ň
on
Ģ
- powtórzyła wzgardliwie. - a to jej przekl
ħ
te dziecko b
ħ
dzie kiedy
Ļ
twoj
Ģ
zgub
Ģ
!
- Podj
Ģ
łem decyzj
ħ
! Odejd
Ņ
st
Ģ
d! - rykn
Ģ
ł i wymin
Ģ
ł j
Ģ
bez dalszej dyskusji. Niedawne
uczucie rado
Ļ
ci rozwiało si
ħ
całkowicie.
Jednak
Ň
e lady Harriet nigdy si
ħ
nie bała gniewu syna na, tak
Ň
e teraz.
- Przynajmniej jako
Ļ
j
Ģ
naznacz. S
Ģ
tak do siebie podobne,
Ň
e musisz mie
ę
jaki
Ļ
znak,
po którym je rozpoznasz. Naznacz to drugie dziecko,
Ň
eby
Ļ
my wiedzieli, którego si
ħ
mamy
obawia
ę
!
Pó
Ņ
niej miał
Ň
ałowa
ę
tego, co wówczas uczynił, ale przez wszystkie nast
ħ
pne lata
nigdy nie przyznał si
ħ
do bł
ħ
du. Jednym surowym spoj-rzeniem nakazał słu
Ň
bie milczenie; a
je
Ļ
li nawet Ella co
Ļ
podejrzewała, nigdy nie stawiała mu
Ň
adnych zarzutów.
Wrócił do komnaty porodowej i kazał poło
Ň
nym by przyniosły mu obie córki, gdy
Ň
ona b
ħ
dzie spała. Obejrzał dziecko urodzone jako pierwsze, nazwane przez Ell
ħ
imieniem
Beatrix. Przyjrzał si
ħ
dokładnie male
ı
kiemu podbródkowi, pyzatym policzkom, ciemnym
oczom i jasnemu kosmykowi włosów na główce.
Drugie dziecko, jeszcze nie nazwane, było zupełnie takie samo; nawet zarys jasnych
brewek i linie male
ı
kich uszu miało identyczne z siostr
Ģ
. Widz
Ģ
c
Ň
e w istocie nie jest zdolny
odró
Ň
ni
ę
dzieci, sir Edgar, z
Ň
ymaj
Ģ
c si
ħ
w
Ļ
rodku, rozgrzał nad
Ļ
wiec
Ģ
sygnet, a kiedy metal
si
ħ
roz
Ň
arzył, przytkn
Ģ
ł go do delikatnego ciałka drugiego noworodka.
Dziecko drgn
ħ
ło i zapłakało; nadspodziewanie gło
Ļ
ny krzyk obudził pierwsze
male
ı
stwo, które zawtórowało płaczem. Ale Edgar de Valcourt był zdecydowany
doprowadzi
ę
swój zamiar do ko
ı
ca. Dopiero kiedy sw
Ģ
d palonego ciała podra
Ň
nił mu
nozdrza, cofn
Ģ
ł dło
ı
i przyjrzał si
ħ
swemu dziełu.
Dymi
Ģ
ca purpurowa blizna znaczyła delikatn
Ģ
skór
ħ
na male
ı
kiej nó
Ň
ce. Ten widok,
ogl
Ģ
dany przy wtórze przera
Ņ
liwego krzyku obojga dzieci, przywiódł mu na my
Ļ
l
wyobra
Ň
enie pot
ħ
pie
ı
ców wij
Ģ
cych si
ħ
w m
ħ
kach piekielnego ognia, wyj
Ģ
cych w bólu agonii.
Dreszcz przera
Ň
enia przebiegł mu po plecach; przez moment zastanawiał si
ħ
, czy jednak .nie
nale
Ň
ałoby spełni
ę
ŇĢ
dania matki - pozby
ę
si
ħ
dziecka, na wypadek, gdyby w jej
uprzedzeniach tkwiło ziarno prawdy.
Wtedy jego
Ň
ona poruszyła si
ħ
niespokojnie na łó
Ň
ku i Edgar przestał o tym my
Ļ
le
ę
.
Ella do ko
ı
ca
Ň
ycia miałaby do niego
Ň
al. Pogr
ĢŇ
ona w rozpaczy, nigdy by mu nie
przebaczyła,
Ň
e zabił jej córk
ħ
.
Wr
ħ
czył zawodz
Ģ
ce dziecko przestraszonej nia
ı
ce, patrz
Ģ
c na ni
Ģ
twardym,
ostrzegawczym spojrzeniem. Potem odwrócił si
ħ
i opu
Ļ
cił komnat
ħ
.
Obie,
Ň
ona i matka, dostały to, czego chciały. Je
Ļ
li to ich nie zadowoli, to ju
Ň
nie
b
ħ
dzie jego wina.
Na pewno nie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]