Bezgraniczny. W pogoni za szczęściem - Paweł Horyłek - ebook, Nowe różne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niniejsza
darmowa publikacja
zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji
.
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
. Zabronione s¹
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
Rozdział 3.
POMOC
Nikt z nas nie wie, kto z otaczających nas ludzi jest tak
naprawdę prawdziwym, a kto udawanym przyjacielem. Wielu
z nich możemy wystawić na próbę, jednak po wstępnej wery-
fikacji liczba naszych znajomych może ulec diametralnej zmi-
anie, zmniejszając się.
— Cześć.
David oparł się na łóżku. Był już ranek. Stała przed nim
Sara. Najwidoczniej niedawno wstała, gdyż była jeszcze w
pidżamie. Chłopak ucieszył się na jej widok. Zbudziła go z
jego typowego koszmaru sennego, który wciąż nie dawał mu
spokoju.
— Hej. Coś się stało? — zapytał rozespany jeszcze David.
— W zasadzie to nie. Chciałam tylko jeszcze raz podz-
iękować za wczoraj. Przyniosłam kawę i pączki. Może masz
ochotę? — spytała
— Pewnie. Siadaj — zaprosił David, po czym razem z dziew-
czyną siadł na łóżku i włączył telewizor.
— Rodzice właśnie wyjechali. Przed wyjazdem chcieli z tobą
o czymś porozmawiać, ale jeszcze spałeś. Tata mówił, że
później do ciebie zadzwoni.
— Dzięki. To chyba dobrze, że wyjechali nawet na ten jeden
dzień. Myślę, że odpoczynek im się należy. Dziwię się jednak,
3/14
że nie odwołali go. Jeszcze wczoraj wydawali się trochę
niepewni. Rozumiałem ich nawet. Zostawić swój dom z ob-
cym chłopakiem w środku.
— Nie jesteś obcy. Jesteś naszym przyjacielem. Ty buraku
— powiedziała Sara i przyjaźnie położyła rękę na jego rami-
eniu. — Ale masz rację, nie byli pewni. Przekonałam ich jed-
nak, że mogą jechać. Powiedziałam o tym, że obroniłeś mnie
wczoraj przed Tomem. Co prawda, pominęłam fakt, co on
chciał… no wiesz.
— A właśnie. Wiesz może, co się z nim teraz dzieje? — za-
ciekawił się David.
— Nie bardzo. Wiem tylko tyle, że zarówno Tom, jak i
Danny odgrażali się, że obaj z Brianem nie macie już życia. W
sumie to się im nie dziwię. Tom jest typem przywódcy. Miał
całkiem spore poparcie wśród innych. Dowiedziałam się
dzisiaj, że siedzi w areszcie za posiadanie narkotyków.
— Dobrze mu tak. A ja się go nie boję. Ty też nie powinnaś.
Ze mną nic ci nie grozi — zapewnił solennie David.
Zauważył, że Sara lekko poczerwieniała i zawstydziła się.
Zmienił więc temat:
— Jakieś konkretne plany na dzisiaj? — zapytał.
— Wiesz. Myślałam, że może spędzimy więcej czasu razem.
W końcu jutro wyjeżdżasz. Nie wiem nawet, dokąd się udasz.
To okropne…
— Nie martw się. Jakoś to będzie. Masz rację, może po
prostu pogramy, co?
— Brzmi świetnie, cieniasie — Sara mrugnęła do niego
okiem, po czym oboje zaczęli się śmiać.
David i Sara długo ze sobą rozmawiali. Głównym tematem
ich rozmów był sam David. Sara chciała dowiedzieć się jak
najwięcej na jego temat. Niewiele o nim wiedziała, gdyż
wcześniej nie chciała o nim w ogóle słyszeć. Wreszcie
postanowili zjeść śniadanie. W kuchni dołączył do nich Brian.
4/14
David czuł się jak w prawdziwej rodzinie. W końcu przekonał
do siebie nawet Sarę, z którą już się nie kłócił. Jednak już
jutro to wszystko miało się skończyć. Po śniadaniu David
poszedł do pokoju Briana. Musiał powiedzieć mu o swoich
planach.
— Słuchaj, stary, muszę z tobą o czymś porozmawiać.
Tylko proszę cię, żeby Sara nie wiedziała nic o tej rozmowie
— zaczął poważnie David.
— Jasne. Dobra. Jesteś bardzo tajemniczy. O co chodzi?
— Jutro w południe Alan miał mnie odwieźć do jakiegoś
ośrodka czy rodziny zastępczej... Nie znam szczegółów i,
szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to w ogóle.
— Jak to nie obchodzi? Nie obchodzi cię miejsce, w którym
będziesz mieszkać?
— Nie, bo nie wybieram się tam.
— Co? O czym ty w ogóle mówisz? — zapytał zdziwiony
Brian.
— Dzisiaj o północy uciekam.
— Co? Dlaczego?
— Nie zrozumiesz. Nie chcę żyć w jakimś zamknięciu. Nie
chcę czuć się jak w więzieniu. Wolę żyć na własną rękę, ale
na wolności.
— Co ty gadasz? I co niby chcesz robić?
— Słuchaj mnie uważnie. Jesteś moim najlepszym przyja-
cielem. Dlatego myślę, że mi pomożesz.
— A co niby miałbym zrobić?
— O północy, kiedy już wszyscy będą spać, zawieziesz mnie
do jakiegoś dużego miasta, najlepiej daleko stąd. Nie chcę,
żeby Alan albo Jurate mnie szukali. Już dość mi pomogli. W
tamtym mieście znajdę jakąś pracę i tanie mieszkanie.
Będziesz musiał mi pożyczyć trochę gotówki, ale jak tylko za-
robię pierwsze pieniądze, spłacę ci dług. To jak, jesteś ze
mną?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]